Świętojańska Noc Kupały 2024
W sobotni wieczór, 15 czerwca, już po raz czwarty w czarnkowskich Łazienkach nad Notecią zapłonęły sobótkowe ognie zapraszając do wspólnej zabawy podczas zorganizowanej przez Muzeum Ziemi Czarnkowskiej „Świętojańskiej Nocy Kupały”.
Noc Kupały była jednym z najważniejszych świąt słowiańskich. Obchodzono ją w czasie przesilenia letniego, czyli w najkrótszą noc roku. Zgodnie ze słowiańskimi wierzeniami, świat był areną zmagań kosmicznych sił światła i mroku, uosobionych przez bogów. Odbiciem tej walki były obserwowane przez ludzi wielkie cykle natury: cykl słoneczny i wegetacyjny.
Przypadająca na początku lata Noc Kupały była zatem świętem triumfu słońca nad ciemnością, który zapewniał mieszkańcom krainy ludzi okres kosmicznego pokoju. W tym kontekście należy czytać rytuały kupalnocki, które przedstawili rekonstruktorzy z wałeckiego Bractwa Rycerzy Bezimiennych oraz czarnkowskiej drużyny „Jaźwiec”.
Najważniejszym rytuałem kupalnocki jest rozpalenie ogniska zwanego „sobótką” na brzegu rzeki lub jeziora. Według Słowian ogień jest symbolem słońca, atrybutem Swarożyca. Woda natomiast związana jest z Nawią, podziemnym królestwem Welesa. Zapewnia ona schronienie demonom- utopcom i rusałkom. Rozpalając ognisko nad wodą uczestnicy rytuału symbolicznie oczyszczali wodę, oddając ją pod opiekę boga słońca. Te pogańskie obrzędy były piętnowane w okresie średniowiecza przez Kościół. Niejako w to miejsce władze propagowały kult Jana Chrzciciela, którego wspomnienie przypada 24 czerwca. Dawne pogańskie zwyczaje uległy powierzchownej chrystianizacji i połączeniu z osobą Jana Chrzciciela. Nie bez powodu do dziś w wielu polskich domach panuje przesąd, że letniej kąpieli można zażyć dopiero „po świętym Janie”. Aby podkreślić łączność zwyczajów przedchrześcijańskich i chrześcijańskich związanych z oswojeniem wody organizatorzy zdecydowali się je połączyć i stworzyć „Świętojańską Noc Kupały”.
Wokół ognisk trwała radosna zabawa- ucztowano, tańczono. Podobnie było i w Łazienkach Czarnkowskich. Do dyspozycji uczestników oddano ogniska, nad którymi mogli upiec sobie kiełbaski. Mieli również możliwość skosztowania tradycyjnego słowiańskiego poczęstunku przygotowanego przez rekonstruktorów. Były zatem kule mięsne, podpłomyki a do picia- swojski kwas chlebowy. Oczywiście nie samym jadłem człek żyje. W średniowiecznym obozowisku przygotowana została moc ciekawych aktywności. Uczestnicy mogli poznać tajniki pracy kaletnika (wytwórcy drobnych przedmiotów skórzanych) i tkaczki. O sztuce polowania „z ptakiem” opowiedział sokolnik Cezary Kaczmarczyk, który przedstawił swoją pupilkę płomykówkę Zuzię. Miłośnicy średniowiecznych militariów mieli okazję dowiedzieć się, jak uzbrojony był wojownik i w jaki sposób walczył. Wojowie z Wałcza i Czarnkowa z pomocą dzieci zademonstrowali bitewne szyki a następnie stoczyli szereg pojedynków i zwarć grupowych.
Śmiałkowie mogli również na własnej skórze przekonać się ile ważył rynsztunek tarczownika.
Dla dzieci również przygotowany został szereg zabaw i aktywności. Najmłodsi mogli spróbować swoich sił w przeciąganiu liny i innych średniowiecznych grach. Jak wyglądały i powstawały drewniane zabawki przedstawiał cieśla Robert Kraszczuk zaś dziewczęta z grupy „Jaźwiec” pomagały ulepić naczynka lub zabawki z gliny.
Oczywiście prawdziwa Noc Świętojańska nie mogła obyć się bez puszczania wianków. Dla dawnych Słowian miały one magiczne znaczenie. Wianki uplecione z polnych ziół chroniły przed urokami i zapewniały dobroczynne efekty. Jak poznawać rosnące na łące zioła i do czego można je wykorzystać tłumaczyła zielarka. Chętni mieli również możliwość uplecenia samemu wianka z przygotowanych wcześniej roślin. Jeśli dla kogoś było to wyzwaniem, z pomocą spieszyły panie wolontariuszki, które służyły dobrym słowem i radą
Zwieńczeniem zabawy była rekonstrukcja obrzędu kupalnego, która odbyła się w cieniu wielkiej figury Światowida. Rytuał przeprowadził żerca Waldemar Czerwiński. Po obrzędzie barwny korowód skierował się nad rzekę, by nurtowi powierzyć uplecione wcześniej wianki. Szczególnie dla panien była to ważna chwila, gdyż jak wiadomo, wianek puszczony na wodę może przepowiedzieć jej los. Jeśli popłynie prosto, jest to dobra wróżba, wieszcząca rychłe zamążpójście. Wianek, który zapłacze się w sitowie zapowiada dłuższe oczekiwanie, zaś taki, który zatonie lub spłonie- nieszczęście lub chorobę. Jeśli wianek został wyłowiony przez kawalera, był to uśmiech losu. Niegdyś zakochane pary umawiały się, by przekonać niechętnych rodziców, że los sprzyja ich miłości.
Na zakończenie tego wydarzenia wjechała Rowerowa Sekcja Turystyczna pod kierownictwem Pawła Zajdy. Noc Kupały przedstawiana jest czasami w mediach jako nasza rodzima alternatywa dla skomercjalizowanych walentynek, swoiste słowiańskie święto miłości. Z pewnością ciepły czerwcowy wieczór jest bardziej sprzyjającą porą na romantyczne spacery w poszukiwaniu kwiatu paproci niż lutowa słota. Noc Kupały jest jednak znakomitą okazją do wspólnej zabawy na łonie przyrody. Forma zaproponowana przez Muzeum Ziemi Czarnkowskiej cieszy się coraz większą popularnością. W tym roku pomimo niesprzyjającej aury i deszczu do godziny 18:00 odwiedziło nas prawie 900 osób. Mamy nadzieję, że także w przyszłym roku nad brzegami Noteci zapłoną sobótkowe ognie i nie zabraknie osób zainteresowanych słowiańskimi zwyczajami. Oczywiście zorganizowanie takiego przedsięwzięcia wymagało pracy wielu osób. Pragniemy podziękować za pomoc paniom z Miejskiej Biblioteki Publicznej w Czarnkowie, Nadleśnictwu Sarbia, harcerzom z I Czarnkowskiej Drużyny Harcerskiej „Puszcza” im. J. Kilińskiego i wolontariuszom.
Zapraszamy do obejrzenia fotorelacji na naszym profilu Facebook: https://www.facebook.com/photo/?fbid=866807955489243&set=pcb.866808572155848
Dodaj komentarz
- to dla Ciebie staramy się być najlepsi, a Twoje zdanie bardzo nam w tym pomoże!